Śpiąca księżniczka

20220823_100629W malowniczych pozach, pomiędzy różami śpią rycerze, tak samo śpi król i członkowie rady królewskiej, śpią tkacze przy krosnach, śpi i królewna na swoim łożu usłanym z marzeń i róż. W obrazach Edwarda Burne-Jonesa wszystko jest piękne. Jak przystało na prerafaelickiego artystę Burne-Jones śpiącą namalował królewnę eteryczną i piękną, nieco tajemniczą jak cały dwór, spowitą w różanym kokonie. Gdzieś z oddali zbliża się rycerz. Wiemy, że zaraz uratuje królewnę i jej świat. Burne-Jones naczytał się braci Grim i domalował swoją wizję, jakże romantyczną i piękną. Ta historia subtelniała z każdym stuleciem. Wydana w 1634 roku książka Giambattista Basile z opowiadaniem “Słońce, Księżyc i Talia” to opowieść o gwałcie, bracia Grim w swojej bajce z 1812 roku ukazują smutny i ponury świat, gdzie pocałunek miłości może okazać się zbawieniem. W disnejowskim przekazie z lat 50 XX wieku śpiąca królewna jest słodka, lakowo piękna i uratowana przez pięknego królewicza, a zaraz potem, oczywiście, żyje długo i szczęśliwie. Im dalej od pierwowzoru tym robi się spokojniej i piękniej.

Opowieść o śpiącej królewnie niesie jednak w sobie głębokie piętno. Walt Disney umieszcza śpiącą królewnę w świecie swoich księżniczek, gdzie cicha i piękna dziewczyna zdobywa serce ukochanego księcia z bajki swoją urodą i bezradnością. Lata 50 kochały bezradne kobieciątka, panie domu żyjące uszczęśliwianiem swojej rodziny i czekające aż mąż zadecyduje o wszystkim. Gdy Burens-Jones malował śpiącą królewnę kobieta była tylko meblem, w dziewiętnastowiecznym świecie konwenansów miała być żoną i matką, a największą karierą było wyjść dobrze za mąż i urodzenie dzieci, najlepiej synów. Różane wizje Burnesa-Jonesa pozwoliły jednak uromantycznić model przemocy. Tak jednak jak w opowieści skaleczona wrzecionem dziewczyna zasypia, tak całe stulecia społeczeństwa spały, nie widząc i nie rozumiejąc tego, co dzieje się naprawdę. W oryginalnej opowieści z XVII stulecia król gwałci nieprzytomną kobietę, płodzi z nią dzieci i odjeżdża nie przejmując się niczym. Zgwałcona rodzi bliźnięta i żyje na marginesie świata, aż do uszu królowej dociera informacja o zdradzie jej męża. Zazdrosna o zgwałconą kobietę żona gwałciciela postanawia zemścić się na ofierze swojego męża. O tym opowiada Giambattista Basile w “Słońce, Księżyc i Talia”. Nie jest to jednak fabuła, która ma potępić gwałciciela. To opowieść o poddaństwu kobiety, której powołaniem jest ulegać i biernie znosić to, co przyniesie jej los. Szczęśliwe zakończenie to ślub zgwałconej z gwałcicielem.

W 2022 roku w Polsce zgłoszono 1 816 przypadków gwałtu. Problem w tym, że to liczba tylko tych ataków, które zostały zgłoszone na policji, Główny Urząd Statystyczny pozostaje bezradny wobec danych, o których nikt nic nie mówi. Bardzo dużo osób doświadczających przemocy milczy o niej, nie potrafi o niej mówić, czy wypiera traumę. Tak jak milczała a potem wyparła swoją krzywdę bohaterka opowiadania Basile. Talia została zgwałcona, gdy była nieprzytomna, nie wiedziała co dzieje się z nią i z jej ciałem. Gdy dochodzi do siebie przyjmuje narodzone z gwałtu dzieci, a potem gwałciciela jak nagrodę za uległość, stając się symbolem „romantycznej” opowieści o miłości. On przybywa by ją wyzwolić, a ona poddaje się jego sile. Nikt nie widzi w gwałcie aktu przemocy. I tak całe stulecia ukrywano, nie dostrzegano, czy bagatelizowano gwałt. „Obowiązki małżeńskie”, „powinności”, tak samo jak zrzucenie winy na zgwałconą, która „prowokowała”, czy „zapewne sama tego chciała”. Po dziś dzień osoba zgwałcona musi udowodnić, że tego nie chciała, że gwałt był dla niej gwałtem. Pijana i nieprzytomna kobieta „prowokuje” i „sama jest sobie winna”, a przekonanie, że „gdyby uważała” to „nic by się nie stało”, ciągle wybrzmiewa w niejednej oddalonej przez sąd sprawie.

To, co romantyczne, gdy przyjrzeć się bliżej jest przemocowe. Mężczyzna otrzymał władzę nad kobietą, może robić wszystko, tylko dlatego, że jest mężczyzną. W bajce Basila król, który zgwałcił Talię nie jest nawet przedstawiony jako gwałciciel, a jedynie ten, który wykorzystał okazję, zrobił to, co dla niego naturalne. Królowa – zdradzona przez męża gwałciciela – ukazana jest jako zła i okrutna, tylko dlatego, że oburza ją sama zdrada, o gwałcie cały czas nie ma ani słowa, nawet i w tym kontekście. Sama Talia pozostaje bierna, nie przeciwstawia się, nie cierpi, nie mówi nic nikomu o złu jakie jej się przydarzyło, co więcej przyjmuje gwałciciela i wychodzi za niego jak tylko „zła żona” ginie – skazana zresztą przez samego króla. I na kanwie tej właśnie opowieści w kulturze Europejskiej rozwinęła się bajka dla dzieci, wkładająca do głów dziewczynek, że śpiąca królewna swoją urodą przyciągnęła księcia i tylko dlatego, że ten ją pocałował (bez jej zgody) uzyskała szczęście. Całe stulecia dziewczynki uczyły się, że bycie bierną i podporządkowaną prowadzi do sukcesu, a chłopcy dowiadywali się, że mogą zrobić co chcą. Kobiece ciało wydane na pastwę losu. Sama kobieta uprzedmiotowiona i poddana. Ideał romantycznej miłości okazał się gwałtem i podporządkowaniem przemocy.

Mijają stulecia. W internecie memy i dowcipy o gwałcie. Jedna kobieta mówi do drugiej „jaki ten świat niesprawiedliwy Kowalska ma męża, kochanka i jeszcze wczoraj ją zgwałcili” można się pośmiać… pytanie tylko kto się śmieje i dlaczego w ogóle ktoś wpadł na tak okrutny pomysł by robić dowcipy i memy o przemocy?

Opowieść o księżniczce, która czeka na pocałunek by się obudzić ciągle pokutuje w naszej kulturowej tkance. Zasłona kulturowych wzorców niczym tajemniczy kobierzec z róż na obrazie Edwarda Burne-Jonesa zakrywa to, co najważniejsze: ona na nic nie czeka, ona śpi, ona nie chce by ktoś bez pytania okazywał jej miłość. Dziewczyna, która usnęła w parku nie robi tego, po to by koś ją zgwałcił. Kobieta wracająca do domu nocą tylko idzie przez ulicę, nie szuka okazji to gwałtu. Kobieta i jej ciało nie są dla kogoś tylko dla niej samej.

Szlachetna starość

20220823_100831Kto nie zna tej satyry „brzydka księżna” pędzla Quentina Massysa? Zbyt długa, nieproporcjonalna twarz, małe oczy, zadarty nos, wąskie usta, zmarszczki i bruzdy. Wieńczący całość, ściągnięty gorsetem biust, wręcz straszy. Brzydka księżna jest stara i śmieszna, ubrana zalotnie, stała się satyrą na wszelkie bogate kokietki, które nic nie mają oprócz tytułu i pieniędzy. Stare kobiety, tak jak ta przypisywana Piterowi Breuglowi Starszemu, bezzębna, z otwartymi ustami, wyglądająca jak chora i głupia, często reprezentują przywary. Bajki również nie oszczędzają starych kobiet, to złe macochy wykorzystujące biedne, osierocone dziecko, albo złe wiedźmy, które nie mają serca dla nikogo. Tak samo język wcale nie jest przyjazny dla kobiety, powiedzenie, że „mężczyzna jest jak wino im starszy tym lepszy” zarezerwowane jest dla panów. „Szlachetny starzec”, figura mędrca od razu rodzi skojarzenia z mężczyzną, kobieta jako starucha, to zła teściowa i jeszcze gorsza macocha, nie kojarzy się z niczym dobrym.

We współczesnej kulturze wcale nie jest lepsze wyobrażenie starej kobiety – została bowiem usunięta. Świat jest dla młodych. Starzejąca się kobieta zaczyna żyć w świecie zakazu starości. Menopauza traktowana jak przekleństwo, witana jest z tą samą histerią co zmarszczki i siwe włosy. Nie wypada się zestarzeć. Ot cały paradoks: piękna i młoda kobieta usłyszy, że jest za ładna, a jej sukces został zapewne wypracowany przez jej urodę, stara czy starzejąca się usłyszy, że dla niej nie ma już miejsca i czas przejść na babciowe. Popkultura jak zwierciadło odbija uprzedzenia i przekonania, w filmie wielkie role zarezerwowane są dla młodych kobiet, dla tych starych zarezerwowane jest miejsce marginalne. Ile znamy sławnych aktorek, których kariera rozwija się po pięćdziesiątce?

Paradoks współczesnego świata: feminizm dał kobietom wolność, patriarchat ciągle jednak czai się i z ukrycia stereotypów, przesądów oraz estetycznych przekonań atakuje. Wszystko, co kobiety zdobyły walcząc o swoje uprawnienia, patriarchat próbuje obśmiać, wymierzając w niezależność i podmiotowość kobiet satyrę (memów o starych kobietach znajdziemy w sieci bez liku). Gdy nie można kogoś pokonać zawsze można go wydrwić. Niezależna, robiąca karierę kobieta nikogo już dzisiaj nie dziwi, dla patriarchalnych cieni, ciągle jednak jest symbolem tego, co utracone: panowania nad cichą i pokorną. Kanony piękna kształtowane przez popkulturowe obrazy ciągle niosą w sobie piętno patriarchalnych uprzedzeń. Nierealne piękno modelek, które jak jednodniowe ważki przelatują przez firmament sławy, pokazują co się liczy: jędrność, gładkość, szczupłość. A wszystko w tym samym czasie, gdy kobiety robią kariery i realizują się zawodowo.

Sprzeczności oczekiwań wobec współczesnej kobiety: ma być sobą, ale ma być ładna, zadbana, zrealizowana, ma być taka jak zaprogramują ją inni. Gdy dąży do kariery usłyszy, że jest zanadto skupiona na sobie. Zatroskani zapytają, a co z rodziną, dziećmi? Czy ta, która zrobiła karierę może być dobrą matką? Mężczyzna z rzadka zostaje postawiony przed takim dylematem.  Te z pań, które postanowiły sprostać wymaganiom młodości i urody, szybko oskarża się o to, że są płytkie i zainteresowane tylko swoim wyglądem. Gdy walka z czasem okaże się przegrana, wówczas twarz pełną botoksu, czy po nieudanym zabiegu chirurgicznym wystawi się na pośmiewisko. Internet pełen jest memów i zabawnych obrazków wyśmiewających starzejące się kobiety, których twarze zmieniły się pod wpływem upiększających zabiegów. Najpierw kobietę zmusza się kulturowymi modelami, by walczyła o zachowanie młodości, a potem bezlitośne z niej szydzi.

Realność współczesnej kobiety: ma równość, ale bardzo często tylko na papieże. Wedle statystyk kobiety zarabiają mniej od mężczyzny o 7% do 18,5% – z tym samym wykształceniem i stażem. I to tylko ze względu na płeć. Wymówek może być bardzo wiele, a to, że nie zostaje po godzinach, a to, że nie jest tak wydajna, a to, że ma dzieci, a to, że ma pod swoją opieką osoby wymagające wsparcia. Zawsze znajdzie się coś, co pozwoli niedowartościować kobietę i jej pracę. W efekcie kobieca emerytura również jest o wiele niższa niż ta mężczyzny.

Niderlandzki mistrz, Quentin Massys odmalował całą pogardę świata – ze starej kobiety można się śmiać. Portret brzydkiej księżnej powstał około 1513 roku. Od tamtego czasu miejsce kobiety w społeczeństwie całkowicie się zmieniło. Patriarchat niby to zszedł z dziejowej sceny. Starzejąca się kobieta ciągle stawiana jest pod pręgieżem kulturowych znaczeń. Obraz Massysa ciągle śmieszy. Ciągle to mężczyzna starzeje się szlachetnie.