Walentynki, Walentynki i po Walentynkach …

WalentynkiTysiące wpisów, miliony użytkowników ćwierkających, wklejających memy, złoszczących się na walentynkowe święto i miłośników czerwonych serduszek. Kultura Zachodu obchodzi serduszkowe święto.

W czym leży fenomen Walentynek. W Polsce pojawiło się stosunkowo późno, choć jest swym rodowodem świętem katolickim. Kościół w Polsce nie lubi jednak za bardzo św. Walentego (może dla tego, że dokładnie nie wiadomo, który to św. Walenty ma zostać patronem zakochanych, a współczesne obchody Walentynek często zapominają o swym rodowodzie). Niechęć kościoła do Walentynek może wiązać się nie tyle ze zeświedczoną jego wizją, co z faktem, że kościół za bardzo nie kocha miłości poza kontrolą instytucjonalną. Zamknięcie wszystkiego w ramy małżeńskiego węzła (gordyjskiego w tym przypadku), uświęcenie sakramentem pozwala ludziom powiedzieć kocham. Gdy robią to poza instytucją, gdy cieszą się sobą niezależnie od wieku i płci, wówczas wśród przedstawicieli kościoła robi się nerwowo.

Jedni nie lubią walentynek, ponieważ pozwalają manifestować miłość niezależnie od instytucji, inni złoszczą się na walentynki narzekając na ich komercyjny wymiar. Wizyty w spa dla dwojga, nadruki ze zdjęciami zakochanych par, romantyczne seanse filmowe, pełno serduszek na witrynach. Tak oczywiście jest to biznes, pieniądze człowiek zarabia przecież na wszystkim. Nie wiem na ile obniża to rangę randki zakochanych, gdy wybiorą się do miejsca gdzie pełno serduszek i kolorowych podpowiedzi jak jeszcze można wyrazić miłość. Dla mnie ważniejsze jest jednak co innego.

Walentynki to jedno z nielicznych świąt, które tak po prostu pozwalają nam wyrazić pozytywne emocje. Czy robimy to wobec osoby, którą rzeczywiście kochamy, czy jak w starym dobrym „klubie Pickwicka” tylko żartujemy, mamy okazję przesłać w świat pozytywną wiadomość. Jest to święto emocji – dobrych emocji. Nie ważne czy jesteśmy aktualnie singlami czy w związku, nie ważne czy komuś chcemy podarować czekoladki czy może bilet do kina, a może sam u śmiech – ważne jest, że robimy gest pełen dobrych emocji. W walentynki możemy pomyśleć o innych z uśmiechem. Śmiać się razem z zakochanymi, cieszyć się, że są ludzie dookoła nas, którym chce się trzymać za ręce i uśmiechać do siebie bez powodu. I to jest piękne, niezależnie od komercji, św. Walentego, czy jakiejkolwiek innej wskazówki kulturowej.

Walentynki powinny być też czasem, w którym będziemy świętować miłość po prostu – bez uprzedzeń wobec innych orientacji seksualnych, bez narzekania, że młodzi trzymają się za ręce, bez zdenerwowania, że ktoś przytulił kogoś na ulicy. Walentynki powinny być świętem, które pozwoli nam choć na chwilę zapomnieć o smutku, troskach, o tym, że życie jest nie najdłuższe i nie zawsze najprzyjemniejsze. Niezależnie od tego, czy mamy miłość, czy jej nie doświadczamy, niezależnie od tego, czy jesteśmy szczęśliwi czy nie – dzień serduszek niech będzie świętem, w którym uśmiechniemy się do innych. Dniem w którym jeżeli nie będziemy się cieszyć z naszego szczęścia, ucieszmy się ze szczęścia innych.

Marzą mi się walentynki jako święto równości i normalności, gdzie para zakochanych homoseksualistów będzie nam się tak samo podobać jak para zakochanych heteroseksualistów, gdzie nie będzie różnicy kim są zakochani, gdzie będzie bez znaczenia ile mają lat, co sobą reprezentują. Święto dla wszystkich.

Codzienność bywa monotonna, czasami smutna, czasami wbrew bajkowym zakończeniom coś się kończy w naszym życiu dramatycznie. Nie każda miłość ma szansę, nie każda się zrealizuje, nie każda będzie trwała wiecznie. Czasami mam wrażenie, że prawdziwa miłość jest bardzo rzadka i nie każdemu się zdarza. Dlatego cieszmy się gdy innym się udaje, cieszmy się, że są ludzie którzy 14 litego dostają bukiet róż, cieszmy się, że możemy innym przekazać pozytywną energię. Miłość. Nie jedno ma oblicze i nie jest dla każdego. Może jednak być dla nas, gdy otworzymy się na innych.