W świecie istnieją dwa rodzaje milczenie: ważne i błahe, mądre i nieuważne, czy po prostu dobre i złe.
Milczenie – zwłaszcza gdy naprzeciwko nas siedzi drugi człowiek – może okazać się bardo niezręczne. Czujemy się w obowiązku, by coś powiedzieć, tak jakby milczenie wytwarzało nagłe zobowiązanie. Zwłaszcza gdy się nie znamy, a nagle przyszło nam usiąść przy stole obok siebie lub podczas spotkania towarzyskiego przedstawieni sobie zaczynamy rozmawiać. Milczenie w tym sensie staje się wyrwaniem z kontekstu, pewności, uświadamia nam, że przed nami nowa osoba, nowa sytuacja, nowe zadanie.
Tak jak bywa męczące milczenie może też oznaczać pustkę. Już nie mamy nic sobie do powiedzenia, chociaż znamy się całe lata. Miłość wygasa, przyjaźń nie jest już taka szczera. Z przyzwyczajenia spotykamy się jeszcze z kimś kto kiedyś był dla nas ważny. Nie umiejąc przerwać nieistniejącej już relacji zadręczamy się wzajemnie próbując rozmawiać. Milczenie oznacza ostatni moment, po którym nic się nie wydarza.
Taki typ milczenia ma negatywny charakter, dlatego tak się go boimy, wolimy włączyć już muzykę, niż zanurzyć się w milczeniu, odsłaniającym słabości, pokazującym, że nic już nie ma. Milczenie we dwoje, tak jak samotność wobec drugiego człowieka najbardziej boli, dlatego wolimy jakikolwiek szum, który zagłuszy milczenie. Bojąc się jednak milczenia i widząc w nim niezręczność, pęknięcie relacji, niemożliwość podjęcia rozmowy, zapominamy, że jest jeszcze ten drugi rodzaj, pozytywny aspekt milczenia.
Zaczyna się ono w naszym domu, kiedy nie musimy niczym zagłuszać, ani nic już nikomu udowadniać. Praca w milczeniu daje nam skupienie i nie ważne czy piszemy książkę, czy gotujemy obiad. Krojenie marchewki jest równie ważne jak dobrze napisany tekst. Gest po geście, koncentrując się na jakiejś czynności oddajemy się jej całkowicie, nawet nie wiedząc kiedy smakujemy chwilę. Nie ważne co będzie efektem, ważna staje się sama czynność.
Milcząc możemy pozwolić by nasza świadomość działała swobodnie – nic jej nie przeszkadza, ani cudze słowa, ani dźwięki dookoła. Pozostajemy wobec siebie, nierozwiązanych problemów, za szybko zakwalifikowanych i rozstrzygniętych kwestii. Można wówczas spokojnie myśleć, dostrzec to, co wcześniej w zgiełku różnych rozmów, koncepcji, pomysłów zostało najzwyczajniej zagadane.
W ciszy przemykający przez pokój kot daje obecność, która nie rozprasza. Spokój idzie wraz z milczeniem i porządkuje myśli. Najprzyjemniejsze milczenie może być jednak wtedy, kiedy możemy milczeć z drugim człowiekiem. Ten rodzaj milczenia wymaga jednak przyjaźni, głębokiej, doświadczonej więzi, świadomości, że możemy wzajemnie polegać na sobie. Nic już nie trzeba dodawać, zagajać, dbać – wystarczy wypić razem herbatę. Można po prostu usiąść naprzeciwko siebie i pomilczeć. To milczenie razem a nie przeciwko sobie, czy wobec siebie – oddzielające od innych, od męczącej codzienności.
W milczeniu i tym pozytywnym, i tym negatywnym odsłaniają się tak na prawdę nasze słabości. Ucząc się milczeć uczymy się siebie, poznajemy na co nas stać, co możemy, co dla nas jest ważne, a co stanowi zaledwie błahostkę chwili.
W pewnym sensie, to pozytywne milczenie przygotowuje nas na rozmowę z drugim człowiekiem. Wiedząc kim się jest, lepiej się słucha drugiego człowieka, rozmowa nie służy już wtedy temu by się wygadać, wyrzucić z siebie wszystko, co przyszło nam do głowy. Rozmowa jest po to, by dopełnić siebie, otwierając się na drugiego człowieka. Milczenie by słuchać daje nam takie właśnie otwarcie, skupienie na drugim, poświęcenie mu czasu, który paradoksalnie może się stać naszym czasem.
Milczenie to również nasza codzienność, wkradająca się do wielu sytuacji, gdy jedziemy samochodem, odbieramy pocztę, gdy idziemy z psem na spacer. Jest równie naturalne jak rozmowa, otaczający nas zgiełk miasta. Staje się wyzwaniem dopiero wówczas, gdy sobie uświadomimy, że milczymy – a wtedy to od nas zależy, czy będzie ono dla nas utrapieniem czy może istotnym elementem życia. Najważniejsze, żeby milczenia się nie bać, dotrzeć do jego pozytywnego aspektu, kształtującego nasze życie. Najważniejsze to nauczyć się milczeć – dla siebie i dla innych.