Patelnia

2Smażenie, opiekanie, przypiekanie, podsmażanie. Zapachy, opary, aromaty. Przyprawy, dodatki, cały świat na patelni miesza się ze sobą. Przyprawy z Indii, warzywa z całego świata, mięso (obiad a jakże, tradycyjnie z mięsem) objechało pół świata. Świnie hodowane w Chinach, transportowane do rzeźni w Ameryce, a potem do sklepów na całym świecie. Na patelni mieści się cały świat.

Dzień ziemi. 22 kwietnia dzień Matki Gai, Błękitnej Planety, Naszego Domu.

Codziennie, po kawałeczku, w prostych czynnościach zabijamy nasz świat. Ślad węglowy jaki pozostawiamy za sobą jest niebotyczny. Proste czynności jakie wykonujemy na co dzień osiągnęły niezwykły poziom warunkowania zanieczyszczeń i krzywdy. Zwyczajna potrawa jak kurczak w warzywach, nie jest tylko zwyczajnym daniem mięsnym. To cierpienie zwierzęcia, jego okrutna śmierć. Tak samo jak pierogi ze skwarkami i cebulką opiekane na maśle. Produkty jakie obecnie używamy przeszły długą drogę. Na naszej patelni ląduje rachunek za: lot samolotem, transport oceaniczny, skażenie terenów przez hodowle wielkopołaciowe, wycinanie lasów tropikalnych pod pasze dla zwierząt hodowlanych, setki tysięcy kilometrów jakie są pokonywane by człowiek miał to o czym zamarzył. Co bardzo potrzebuje zjeść, skosztować.

Codziennie, krok po kroku, realizujemy nasze małe przyzwyczajenia i potrzeby. Nawet nie wiemy, nawet nie potrafimy sobie tego wyobrazić, jak bardzo nasze przyzwyczajenia rujnują ekosystemy. Owoce zimą, warzywa z innego kontynentu, zwierzęta zabijane tylko po to, by człowiek do swojej potrawy dodał trochę kurczaka czy wołowiny. Olej palmowy stosowany bez umiaru. Chcemy, mamy apetyt, potrzebujemy, uważamy, że nam się należy, że to konieczne dla naszego zdrowia. Cały czas w postawie roszczeniowej. W naszej kuchni, na naszej patelni, na naszym talerzu musi być właśnie to, co sobie zaplanowaliśmy – bez żadnych ograniczeń.

Codziennie, systematycznie, zadanie po zadaniu, realizujemy nasz plan na nasze własne spełnienie. Liczymy się tak bardzo z samymi sobą, że znika nam cały świat jaki jest dookoła. Najpierw zakupy, bez względu na poniesione przez Matkę Gaję koszty, potem porządki w naszym domu, detergenty, proszki, zużycie wody, po posiłku przecież trzeba porządnie posprzątać, bez oglądania się, na to, co się dzieje z Błękitną Planetą. Tak bardzo skupiliśmy się na naszym małym wymiarze, że nie widzimy co dzieje się z naszym Domem, naszą Planetą.

Dzień ziemi, 22 kwietnia. Dzień straconych możliwości, dzień egoizmu, dzień porzuconych starań, zaprzepaszczonych szans. Oto nasza planeta ziemia obchodzi swój dzień. Ten wyjątkowy ekosystem, ta niezwykła substancja, która przypadkiem dała nam życie, a teraz umiera ponieważ rozrośliśmy się ponad miarę i pogubiliśmy się w naszych potrzebach. Zachodni styl życia, konsumpcjonizm, sprawia, że na co dzień, krok po kroku przejadamy nasz świat.

Stoję w kuchni. Na patelni kasza i grzyby zebrane ubiegłej jesieni. W powietrzu pachnie już nieśmiało wiosną, choć w tym roku, kolejne gatunki ptaków będą umierać, kolejne gatunki zwierząt zastygną w wielkim wymieraniu. Za oknem słychać głos sąsiada. Wita się z kotem przybłędą. Nieśmiała nadzieja, że są i tacy, co żyją licząc ślad węglowy pozostawiony za sobą. Płoche uczucie, że może jeszcze nie do końca drzwi zatrzasnęły się za nami. Tylko, że dookoła słychać już nawoływanie konsumpcyjnej kultury. Już reklamy i foldery podpowiadają gdzie jechać na wakacje, jak odświeżyć sobie garderobę, co kupić by być modnym na wiosnę. Ciągle tylu wśród nas jest święcie przekonanych, że nic się nie dzieje, że to tylko przerażenie naukowców, którzy zawsze coś mówią na wyrost. Ciągle tylu z nas wybiera cały ten kołowrotek i barwy konsumpcji: przecież jest tak pociągająco, ciekawie i przecież nam się należy. Błękitna Planeta cieszy nas tylko z nazwy, na co dzień traktujemy ją jak czarny worek, do którego można wrzucić wszystko, na co dzień podchodzimy do niej jak do wielkiego składu wszelkich możliwości, z którego można wyciągnąć wszystko. Bez konsekwencji, bez chwili zastanowienia, co się stanie.

Dzień ziemi, 22 kwietnia. Jak długo jeszcze? Ile razy będziemy mieli szansę cieszyć się tym świętem? Ile jeszcze przetrwa nasz Dom, ten świat? Matka Gaja umiera, a my przejadamy ostatnie jej przestrzenie, ostatnie możliwości. Na patelni znalazł się cały świat i jego smażenie, duszenie, podgrzewanie trwa w najlepsze.

2Smażenie, opiekanie, przypiekanie, podsmażanie. Zapachy, opary, aromaty. Przyprawy, dodatki, cały świat na patelni miesza się ze sobą. Przyprawy z Indii, warzywa z całego świata, mięso (obiad a jakże, tradycyjnie z mięsem) objechało pół świata. Świnie hodowane w Chinach, transportowane do rzeźni w Ameryce, a potem do sklepów na całym świecie. Na patelni mieści się cały świat.

Dzień ziemi. 22 kwietnia dzień Matki Gai, Błękitnej Planety, Naszego Domu.

Codziennie, po kawałeczku, w prostych czynnościach zabijamy nasz świat. Ślad węglowy jaki pozostawiamy za sobą jest niebotyczny. Proste czynności jakie wykonujemy na co dzień osiągnęły niezwykły poziom warunkowania zanieczyszczeń i krzywdy. Zwyczajna potrawa jak kurczak w warzywach, nie jest tylko zwyczajnym daniem mięsnym. To cierpienie zwierzęcia, jego okrutna śmierć. Tak samo jak pierogi ze skwarkami i cebulką opiekane na maśle. Produkty jakie obecnie używamy przeszły długą drogę. Na naszej patelni ląduje rachunek za: lot samolotem, transport oceaniczny, skażenie terenów przez hodowle wielkopołaciowe, wycinanie lasów tropikalnych pod pasze dla zwierząt hodowlanych, setki tysięcy kilometrów jakie są pokonywane by człowiek miał to o czym zamarzył. Co bardzo potrzebuje zjeść, skosztować.

Codziennie, krok po kroku, realizujemy nasze małe przyzwyczajenia i potrzeby. Nawet nie wiemy, nawet nie potrafimy sobie tego wyobrazić, jak bardzo nasze przyzwyczajenia rujnują ekosystemy. Owoce zimą, warzywa z innego kontynentu, zwierzęta zabijane tylko po to, by człowiek do swojej potrawy dodał trochę kurczaka czy wołowiny. Olej palmowy stosowany bez umiaru. Chcemy, mamy apetyt, potrzebujemy, uważamy, że nam się należy, że to konieczne dla naszego zdrowia. Cały czas w postawie roszczeniowej. W naszej kuchni, na naszej patelni, na naszym talerzu musi być właśnie to, co sobie zaplanowaliśmy – bez żadnych ograniczeń.

Codziennie, systematycznie, zadanie po zadaniu, realizujemy nasz plan na nasze własne spełnienie. Liczymy się tak bardzo z samymi sobą, że znika nam cały świat jaki jest dookoła. Najpierw zakupy, bez względu na poniesione przez Matkę Gaję koszty, potem porządki w naszym domu, detergenty, proszki, zużycie wody, po posiłku przecież trzeba porządnie posprzątać, bez oglądania się, na to, co się dzieje z Błękitną Planetą. Tak bardzo skupiliśmy się na naszym małym wymiarze, że nie widzimy co dzieje się z naszym Domem, naszą Planetą.

Dzień ziemi, 22 kwietnia. Dzień straconych możliwości, dzień egoizmu, dzień porzuconych starań, zaprzepaszczonych szans. Oto nasza planeta ziemia obchodzi swój dzień. Ten wyjątkowy ekosystem, ta niezwykła substancja, która przypadkiem dała nam życie, a teraz umiera ponieważ rozrośliśmy się ponad miarę i pogubiliśmy się w naszych potrzebach. Zachodni styl życia, konsumpcjonizm, sprawia, że na co dzień, krok po kroku przejadamy nasz świat.

Stoję w kuchni. Na patelni kasza i grzyby zebrane ubiegłej jesieni. W powietrzu pachnie już nieśmiało wiosną, choć w tym roku, kolejne gatunki ptaków będą umierać, kolejne gatunki zwierząt zastygną w wielkim wymieraniu. Za oknem słychać głos sąsiada. Wita się z kotem przybłędą. Nieśmiała nadzieja, że są i tacy, co żyją licząc ślad węglowy pozostawiony za sobą. Płoche uczucie, że może jeszcze nie do końca drzwi zatrzasnęły się za nami. Tylko, że dookoła słychać już nawoływanie konsumpcyjnej kultury. Już reklamy i foldery podpowiadają gdzie jechać na wakacje, jak odświeżyć sobie garderobę, co kupić by być modnym na wiosnę. Ciągle tylu wśród nas jest święcie przekonanych, że nic się nie dzieje, że to tylko przerażenie naukowców, którzy zawsze coś mówią na wyrost. Ciągle tylu z nas wybiera cały ten kołowrotek i barwy konsumpcji: przecież jest tak pociągająco, ciekawie i przecież nam się należy. Błękitna Planeta cieszy nas tylko z nazwy, na co dzień traktujemy ją jak czarny worek, do którego można wrzucić wszystko, na co dzień podchodzimy do niej jak do wielkiego składu wszelkich możliwości, z którego można wyciągnąć wszystko. Bez konsekwencji, bez chwili zastanowienia, co się stanie.

Dzień ziemi, 22 kwietnia. Jak długo jeszcze? Ile razy będziemy mieli szansę cieszyć się tym świętem? Ile jeszcze przetrwa nasz Dom, ten świat? Matka Gaja umiera, a my przejadamy ostatnie jej przestrzenie, ostatnie możliwości. Na patelni znalazł się cały świat i jego smażenie, duszenie, podgrzewanie trwa w najlepsze.

1 thoughts on “Patelnia

Dodaj komentarz